POWIEW I DUCH
to podstawowe znaczenia rzeczownika hebrajskiego ruah. Często określa on niewidzialną i poruszającą wszystko moc, której działanie jest spontaniczne i nieograniczone.
W Starym Testamencie często mówi się o Duchu w relacji do stworzenia (człowieka lub świata) oraz pochodzącym od Boga. W tym znaczeniu jest nazywany Duchem Bożym, chociaż nie jest jeszcze objawiony jako Osoba Boska. Duch Boży jest udzielany wybranym ludziom. Otrzymał Go Mojżesz, który przekazał Go Jozuemu i „starszym”; obdarzani Nim byli sędziowie, czyli przywódcy pokoleń izraelskich okresu przedmonarchicznego oraz królowie. W dziejach Izraela „mężami Ducha” byli prorocy. Obrzęd namaszczenia królów wyrażał poddanie się działaniu Ducha. Miało ono owocować specjalnymi uzdolnieniami do występowania w imieniu Boga i do kierowania Jego ludem, czyli charyzmatami.
Działanie Ducha Bożego i jego charyzmaty miały uzdalniać zwyczajnych ludzi do wypełniania nadzwyczajnych zadań. Do niezwykłych darów, których skutki ujawniały się już w Starym Testamencie, trzeba zaliczyć jasnowidzenie prorockie, zachwyt i wzloty. Hebrajski tekst znanego proroctwa mesjańskiego (Iz 11,2) wymienia sześć darów Ducha: mądrość, rozum, rada, moc, wiedza i bojaźń Pana. Starotestamentalne dary jednak nie wystarczały, kiedy ludzie nimi obdarzeni okazywali się niewierni Bożemu powołaniu. Ezechiel ogłasza dla czasów mesjańskich działanie Ducha, które doprowadzi ludzi do przemiany serc (Ez 36,26). Joel zapowiada wylanie Ducha na wszystkich ludzi (Jl 3,2).
Dla takiego wielorakiego i nieustannego dawania Bożego Ducha nie ma granic ani wykluczeń. Nie rozumieją tego uczniowie Jezusa, usiłujący przeszkodzić działalności obcego egzorcysty (Mk 9,38). Dopiero doświadczenie Pięćdziesiątnicy przekonuje Apostołów o nieskończonym bogactwie formy i treści działania Ducha Świętego. Zrozumienie tej prawdy odsłania się wyraźnie w zachęcie św. Pawła: „Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie! Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie! Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła” (1 Tes 5,19-22).
(za: Gość Niedzielny Nr 39/2003)